Zakręcona...

14 maj 2012

profesor, też człowiek...

Tak mnie zastanawia ostatnimi czasy, dlaczego tak wielu studenów, dosłownie, boi się swoich wykładowców. Zasnatówmy się. Respekt i szacunek, jakie czuje sie (a przynajmniej powinno) przy pierwszym spotkaniu z nowym profesorem to chyba całkowicie normalne odczucia. Z początku nie wiadomo, jak daleko można się posunąć w kontaktach interpersonalnych z wykładowcą. Nie wszyscy pozwalają na poufałość. Jednak kiedy już jesteśmy w stanie "wybadać" z jakim człowiekiem mamy do czynienia, dlaczego by nie traktować go, jak normalnego ludzia?

Wiadomo, zdarzają się i tacy profesorowie, których jedyną radością na uczelni jest "deptanie" studentów. Tacy szukają tylko okazji do pognębienia studenta. Niestety, nic się na to nie poradzi.
Ponadto biorąc pod uwagę fakt, że od tego jednego człowieka zależeć może to, czy z uśmiechem zakończymy kolejny semestr studiów- nic dziwnego, że czasem studenci odczuwają niemal paraliżujący strach, gdy muszą podejść i porozmawiać z takowym w cztery oczy.

Wciąż jednak mam wrażenie, że to wszystko nie powinno sprawiać, że student traktuje profesora niemal niczym trędowatego.

Sama chodzę na konsultacje do jednego z moich wykładowców. Często było tak, że po przerobieniu materiału najzwyczajniej w świecie siedzieliśmy i gawędziliśmy razem. O stanie w jakim jest nasze miasto, o pielęgniacji ogródków, nawet o wykorzystywaniu seksualnym , jakie panuje na uczelni.  W czasie jednej z rozmów usłyszałam od niego, że bardzo się cieszy iż ktoś nie boi się z nim rozmawiać. To było tak niesamowocie miłe i smutne jednocześnie. Podejrzewam, że większość profesorów nie chodzi całymi dniami marząc, aby studenci wręczyli im medal- "Dla Najfajnieszego Psorka" ani nie biega z młodocianymi na piwo. Jednak wydaje mi się, że takie poczucie, że  wszyscy dookoła unikają Twojego spojrzenia i boją się powiedzieć jedno, pełne zdanie żeby przypadkiem czymś cię nie urazić... musi być niesamowicie deprymujące.

Sama z początku czuję pewien dystans, ale jesli widać, że profesor nie ma nic przeciwko rozmowie i traktuje mnie na równi z sobą- dlaczego mam go unikać?

;)

12 komentarzy:

Meg pisze...

...za moich czasów przed każdym, ale to dosłownie przed każdym psorem czuło sie respekt, ale i bywali tacy, których dodatkowo człowiek się bał...respekt oznaczał szacunek,był więc pozytywny zaś strach brał się z ich stosunku do nas...z krzyku, wyniosłości i zarozumialstwa rzeczonego:)Ale to były bardzo, bardzo stare czasy...:)

Serdeczności!

ozon pisze...

Punk widzenia zależy od punktu "siedzenia". To co opisałaś, Nashi, to tzw. stosunki międzyludzkie. Nie tylko relacje profesor-student, ale wszystkie inne, gdzie w grę wchodzi zależność. Np. szef-pracownik, kierownik/dyrektor-podwładny i.t.d. Im bardziej podwładny/student szanuje siebie ,nie za to że istnieje, ale za swoją wiedzę, tym bardziej te stosunki ulegają zmianie na lepsze. Temat rzeka. Wszędzie są wyjątki, ale na to nic nie poradzimy.
Pozdrawiam:)))

Anonimowy pisze...

Miałam szczęście do profesorów. Szanowałam ich ale tez jako studentka czułam się traktowana poważnie.Zmieniłam adres bloga Nashi bo Onet nie daje mi żyć.
http://hania12blogspotcom.blogspot.com
Serdeczności.Hanna

infatuation_junkie pisze...

poruszyłaś w sumię ciekawą kwestię, bo do czynienia miałam z każdym rodzajem "psorka", którego opisujesz. Tego latającego ze studentami na piwo, tego który był tak inspirujący, ze człowiek chciał się zmieniac, takiego, który Cię deptał. Niestety z tą ostatnią grupą miałam głównie do czynienia przy kończeniu studiów i pozostał mi ich gorzki smak. Jednak smutno się robi na myśl o takich, o jakim Ty wspomniałaś. Ten który ma wiele do powiedzenia, ale nikt nie otwiera ust. Profesorowie, też ludzie :) Przeprowadziłam się na blogspota tak w ogóle, jaki luksus nie oczekiwania i bez strachu, że mi blog faktycznie w końcu zniknął czy nie:P

ozon pisze...

Mam do Ciebie malutką prośbeczkę. Spraw, żeby na samym końcu, nie czekała na mnie literowa łamigłówka. Mam kiepski wzrok. Zawsze miałam!
Zlikwiduj to. Wiele nowopowstałych blogów wybiera takie "zabezpieczenie". Tylko po co? Nie powiem komu to i po co jest potrzebne. Publikujesz jakieś państwowe tajemnice?
Pa
Ewa
P.S. Każdy, kto zechce się tu "włamać" , zrobi to w kilka sekund, z hasłem czy bez!!!!

Nashi pisze...

Jeden problem... mówisz do technicznego analfabety.. aż wstyd się rpzyznać, ale nie wiem, jak to usunąć :P

infatuation_junkie pisze...

Kochana wejdź w "Ustawienia" potem, Posty i Komentarze i tam gdzie jest "Włącz weryfikację obrazkową" kliknij NIE i jesteśmy uratowani:)

Nashi pisze...

Dziękuję bardzo !!! :D

Czarno-Biauy pisze...

Hehe ciekawy temat .. no ale w sumie to trafnie to ujęłaś.
Na początku z każdą nowo poznaną osobą obchodzimy się ostrożnie, ale jeśli dostajemy sygnał, że dany człowiek jest otwarty i nie ma skłonności do bycia "potworem" to trzeba się trochę wyluzować :)

Pozdrawiam
http://czarno-biauy.blogspot.com/

Ala Zielińska pisze...

zgadzam się z Tobą :)

ozon pisze...

Sprawdzę czy działa to co wiesz;)

Nashi pisze...

hi hi hi ! Może nie umiem sama zadbac o sprawność sprzętu, ale jak dostanę instrukcję, to już dalej leci :P