Zakręcona...

11 lis 2013

Osobowość z pogranicza

Wyobrażaliście sobie kiedyś taką osobę, która byłaby w stanie zrobić dosłownie wszystko, aby zatrzymać przy sobie partnera/partnerkę? Pewnie nie raz słyszało się o tym w opowieściach znajomych, wiadomościach telewizyjnych, albo na filmach. Gdy słyszymy "Chciał się zabić bo go zostawiła" to od razu mamy przez oczami obraz zdruzgotanego mężczyzny z jakimś narzędziem śmierci w ręku. Myślimy :"Matko, on woła o pomoc!" albo "Jaka ciota, że tak reaguje." ewentualnie "Nie no, tak chce ją odzyskać? Żałosne."

Niestety często nie zdajemy sobie sprawy, że to nie jest tylko słaby charakter, a choroba. Tak zwana osobowość z pogranicza, lub może coś bardziej znanego - borderline.

Dlaczego akurat "Z pogranicza"? Ponieważ osoby te "wahają się" pomiędzy nerwicą a psychozą, choć tak naprawdę nie chorują na żadne z nich. Zazwyczaj nie widzą one tego, że zmagają się z jakimś problemem; o wszelkie "niedogodności życiowe" obwiniają swoje otoczenie. Dzieje się tak ponieważ nie umieją się w nim odnaleźć, rzeczywistość sprawa im ból.

Osoby takie są bardzo niestabilne emocjonalnie. Nie mają jasnego obrazu siebie. Nic im się nie udaje, są wieczne niezadowolenie z siebie oraz ze świata, który ich otacza.

Głównymi problemami ludzi z tym zaburzeniem są autodestrukcyjne zachowania wobec samych siebie, jak na przykład samookaleczenia.

Najtrudniejsze są dla nich relacje z innymi ludźmi. Są one niestabilne przechodzące od idealizacji, do dewaluacji. W związkach osoby z borderline dość szybko przechodzą do próśb i błagań. Podejmują oni gorączkowe wysiłki aby uniknąć rzeczywistego lub wyobrażonego odrzucenia. Jednocześnie nie szanują swojego partnera, są gotowe wielbić go lub całkowicie poniżyć. Dla chorego nie ma odcieni szarości- jest "super" albo "masakrycznie". To trochę niczym rozdwojenie osobowości.

Partner niewiele może zrobić. Gdy napomknie o tym delikatnym temacie zaraz zostanie oskarżony o to, że to on ma problem. Osoba z borderline będzie się starać wpędzić partnera w kłopotliwi nastrój, sprawić by to on czuł się stropiony i zły. Jednak nie robi tego specjalnie. To jest jedynie mechanizm obronny przed zaakceptowaniem faktu, że istnieje jakiś problem.

Osobowość ta wyniszcza od środka. Jest niebezpieczna, głównie dla chorego.



Dlaczego taki temat?
Ponieważ ostatnio doszłam do wniosku, że pewna bliska mi osoba cierpiała na tę chorobę.
Dobrze jest znać róże problemy z jakimi zmaga się człowiek. Będę więc czasem o nich opowiadać.

6 lis 2013

Schudnij!

Zaczęłam ostatnio zastanawiać się nad swoją figurą i jej zmianami w ciągu ostatnich kilku lat. Aby nie było nieporozumień- wiem, że nie jestem gruba i nie zaliczam się do grona dziewczyn, które mogą liczyć swoje żebra stojąc przed lustrem i narzekają, jak to muszą schudnąć. Jednakowoż mój brzuszek zaokrąglił się nieco, może nawet troszkę za bardzo, co mi przeszkadza.

Takie rozmyślanie nad moim małym okrągłym przyjacielem skierowało moje myśli ku ogólnym, społecznym preferencjom co do figury kobiety. Wiadomo, że szczupłe dziewczęta mają w życiu "lepiej". Ogólnie dbanie o linię (oczywiście bez popadania w skrajności) zdaje się być zdrowe i pożądane, jednak czy rzeczywiście musi tak być? Czy te kilka kilogramów więcej, nieco pełniejsza sylwetka, czyli tak zwane "kobiece kształty" są rzeczywiście takie złe? Kiedyś prawdziwym ideałem kobiety były sylwetki, które obecnie pozostawiały by wiele do życzenia.
Na przykład taka Marylin Monroe. W dzisiejszych czasach producenci filmowi prawdopodobnie kazali by jej zrzucić kilka kilo. A kiedyś? Była istną ikoną seksu! I wcale nie była gruba, normalna!


Niestety, obecne oczekiwania społeczne stawiają na szczupłe, wysportowane dziewczyny.  W porządku, niech i tak będzie. Nikt w końcu nikogo nie zmusza do tego, by się non stop odchudzał. Jednak to idzie dalej.

Magazyny mody fotoszopują zdjęcia modelek, czy celebrytek aby wyglądały bardziej korzystnie. 


Na pokazach mody (choć powolutku się z tego wycofują) niemal wszystkie dziewczyny to chude wieszaki, które nie mogą nawet pochwalić się jakimkolwiek biustem, czy zaokrągleniem bioder. Taka nagonka na szczupły wygląd sprawia, że wiele młodych dziewcząt zaczyna rygorystycznie patrzeć na siebie w lustrze i co...? Prowadzi to do anoreksji, bulimii, ortoreksji i wielu innych zaburzeń odżywiania. Kiedyś nie było o tym niemal słychać, ba! W ogóle nie było czegoś takiego, jak anoreksja! A przynajmniej nie występowała ona z powodu tego, że dziewczyny chciały być jak modelki. Obecnie nawet kilkulatki trafiają do klinik psychiatrycznych z powodu nadmiernej utraty wagi!


Co się dzieje z dzisiejszym światem? W końcu w naturze kobiet jest mieć krągłości. Kiedyś takie kształty świadczyły o zdrowiu i sporych możliwościach rozpłodowych <jak u zwierząt, wiem... jednak taka nasza natura>.  Dlaczego więc potoczyło się to wszystko w taką stronę?



Nie można po prostu zamiast popadać w skrajności być sobą? Wiele kobiet jest naprawdę cholernie seksownych pomimo swoich kilku fałdek, czy krągłości. Dlaczego więc są one zaraz nazywane "grubymi"? Nie każda dziewczyna rodzi się z figura modelki. Nie zawsze jest też możliwe zapracowanie na nią. Często dieta i ćwiczenia dają niewiele efektów, ale czy to znaczy, że ma być wyklęta? NIE !

3 lis 2013

Drag .... Q .... and ... K ...

Znowu musiałam mieć okres przerwy. Może dlatego, że zaczęłam nieco traktować tego bloga, jako miejsce żali, a skoro nie działo się nic tragicznego...
Więc do roboty, aby nie siedzieć tylko patrząc się bezmyślnie w ekran; przecież można zrobić coś ciekawego. Na przykład napisać o czymś interesującym :D Fajnie będzie wrócić do zamieszczania ciekawostek :D

Nie mam zielonego pojęcia dlaczego <i chyba do końca nie chcę wiedzieć> ale ostatnio zainteresował mnie temat Drag Queens oraz Drag Kings.

Niemal każdy słyszał choć raz określenie Drag Queen. Jest to termin określający mężczyzn odgrywających w sztukach role kobiet. Natomiast Drag Kings może być mniej znane a są to kobiety odgrywające mężczyzn.

Obecnie nazwy te odnoszą się do grup kobiet i mężczyzn, którzy okresowo wcielają się w rolę płci przeciwnej do płci biologicznej, czemu może, ale nie musi towarzyszyć podniecenie seksualne.
zjawisko to ma bardzo różne oblicza i gdyby je przedstawić na kontinuum, to na jednym krańcu znajdą się osoby, których odgrywanie roli bardziej wiąże się z widowiskowością, występowaniem na scenie i oczekiwaniem zachwytu publiczności, na drugim zaś te, które są transwestytami ekshibicjonistycznymi i/lub homoseksualnymi, uzyskującymi dzięki odgrywaniu znacznie podniecenie i zaspokojenie seksualne.
postać pierwsza, widowiskowa uważana jest za przejaw  ekscentryzmu lub nasilenia cech narcystycznych, ta druga za zaburzenie preferencji seksualnych, a dokładnie transwestytyzm.

Mężczyźni i kobiety, którzy przebierają się i odgrywają rolę konkretnej sławnej osoby płci przeciwnej wykazują się ogromną starannością i dbałością o szczegóły. Ta dbałość nie dotyczy tylko ubrania, lecz także sposobu mówienia gestykulacji, czy poruszania. Podczas wcielania się w osobę płci przeciwnej stają się możliwie najwierniejszą kopią, w każdym aspekcie : mentalnym, fizycznym, emocjonalnym czy społecznym.














http://31.media.tumblr.com/tumblr_m7fsy9Bnir1qics2qo1_500.jpg







http://disruptingdinnerparties.files.wordpress.com/2013/04/hd-3.jpg



Aby dokładnie wyjaśnić :
Transwestyta - podejmowanie aktywności skierowanej na stwarzanie możliwości chwilowego doświadczania bycia osobą płci przeciwnej, bez pragnień trwałej zmiany płci.
Transseksualista - pragnienie życia, jako osoba płci przeciwnej do płci biologicznej i uzyskania dla tego faktu akceptacji społecznej.
Transwestytyzm fetyszystyczny - osoba przebiera się  w ubrania przedstawiciela płci przeciwnej, żeby nie tylko upodobnić się do niego, lecz także mieć poczucie przynależności do tej płci.  Czynności związane z przebieraniem się mają charakter wysoce podniecający i pobudzający seksualnie.
Ekshibicjonizm - powtarzająca się, utrwalona tendencja do okazywania w sytuacji niespodziewanej i zaskakującej narządów płciowych obcym osobom w sposób wykraczający poza przyjęte normy postępowania.

24 wrz 2013

Zabita.

Bez energii. Bez chęci do życia. Bez tchu.

Nóż prosto w plecy.

Niektórym nie wystarczy go wbić. Oni muszą jeszcze poobracać rękojeścią noża, żeby ból był mocniejszy. Dogłębniejszy.

Nie łatwo mnie zranić. Jednak czasem ktoś potrafi trafić szpileczką idealnie w ten jeden mały punkcik. W ten jeden. Ktoś po kim byś się tego nie spodziewał. Ktoś bliski. Ktoś kto wydawał sie bliski.

Jedna szpileczka. Jeden punkcik. Ból, jakby kilkumetrowe ostrze przeszło przez moją klatkę piersiową.

Los jednak nie jest aż tak okrutny. Stawia obok kogoś, kto wyjmuje szpileczkę. Zaleczy ranę. To potrwa, czas zawsze pomaga. Jedno rani, drugie ratuje. Ktoś kogo nie spodziewałeś się spotkać na swojej drodze. Ratuje.

22 wrz 2013

Kameleon

Jak traktować kogoś, kto jest kameleonem?
Teraz pomyśl. wyobraź sobie człowieka takiego, jak ty. Dwie ręce, dwie nogi, głowa. Lubi czytać książki, siedzieć przed kominkiem w chłodne wieczory i popijać palącą whiskey. Myślisz : "Bratnia dusza!".
Ta sama osoba. Spotyka twojego kolegę. Okazuje się, że uwielbia tańczyć, jest fanem muzyki klasycznej i najchętniej spędza czas na basenie.
Ta sama osoba. Poznaje twoją siostrę. Nagle dowiadujesz się, że zakupy to jego pasja, cieszy się z każdej chwili spędzonej w towarzystwie zwierząt i nie można go wygonić z kuchni.

Ten temat nie może mi wyjść z głowy. Sama należę do osób, które łatwo dostosowują się do różnych rodzajów ludzi. Umiem się z nimi dogadać, nie ważne czy mam do czynienia z fanami gier komputerowych, staruszkami, sportowcami, czy przedszkolakami. W jakiś sposób, potrafię z niemal każdym znaleźć wspólny język.

Są jednak osoby, które dopasowują się aż za bardzo. Niczym kameleon całkowicie zmieniają swoje zachowanie, przyzwyczajenia, a nawet upodobania, by dopasować się do kogoś. Czy to właściwie?
Jak wiele środowisk, tak wiele osobowości. Przecież nie można żyć w ten sposób. Kiedy taka osoba znajduje czas na bycie tylko sobą?
Jest jeszcze inne wyjście. Może ona sama nie wie kim jest, nie wie jaka jest. Przystraja się w "kostiumy" innych ponieważ sama nie ma swojego własnego. To jest chyba najsmutniejszy scenariusz.
Zastanawia mnie, dlaczego niektórzy właśnie tak się zachowują.

Powiedzą to, co chcesz usłyszeć.
Lubią to, co ty lubisz.
Są tacy, jak ty.
Dopóki nie poznają kogoś nowego. Wtedy poznajesz ich kolejne oblicze.


18 wrz 2013

Alkohol...

Wcale nie pomaga w pokonywaniu samego siebie.

Kilka dni bez większych zajęć całkowicie dobija człowieka. Nudne książki, nic nie znaczące filmy, albo kreskówki. Jedynie słodkie dźwięki muzyki są swego rodzaju pocieszeniem.
Czasem alkohol pomaga uspokoić nerwy. Dobre cierpkie wino sprowadza na ziemię i otrzeźwia umysł, gorzki smak whiskey palący gardło pozwala otrząsnąć się z niechcianych myśli.

Tym razem, ani cierpkie wino, ani paląca whiskey nie pomagają. Wzmagają jedynie niechciane poczucie pustki. Skąd ona się bierze? Mam tak wiele wokół siebie.
Wspaniałych przyjaciół, studia, rodzinę. Mogłabym powiedzieć, że niemal nic mi nie brakuje. Zawsze rozpieszczana przez rodzinę, znajdująca właściwe osoby do powierzania sekretów. Nie odstraszam wyglądem, nie muszę harować by żyć, nie muszę znosić nudnych zajęć na uczelni, bo kocham to co robię.

Kocham, choć muszę natychmiast zadecydować. Podjąć decyzję, która będzie ciągnąć się za mną przez następne dwa lata. A może nawet i całe życie. Decyduj. TERAZ! A potem ewentualnie żałuj, że tego nie przemyślałaś...
Impulsywność. To co w sobie kocham i nienawidzę jednocześnie.

Nie brakuje wiele ... a jednocześnie brak tego jednego elementu potrafi spieprzyć wszystko inne.

Alkohol nie pomaga. Wylewa ze mnie niemal niezrozumiałe stosy słów, wcale nie pomagając. Sama gubię się w tym, co myślę. Gubię się w tym, co czuję. Co jest właściwie? Czego powinnam unikać?

Jak ogarnąć nadchodzący ból wewnątrz klatki piersiowej i we własnej głowie?




17 wrz 2013

Back again ?

Gdzie się podziały te wolne chwile, które pozwalały swobodnie odpływać myślom?

Dlaczego nie ma już więcej lekkich powiewów wiatru, dzięki którym umysł znikał za lekką mgłą?
Chyba brakuje mi ostatnio czasu. Brak czasu by usiąść i pomyśleć. Chwile dłużą się na monotonnej pracy, przed odrywającą od rzeczywistości książką, albo mijają dzięki kolorowym obrazkom w telewizji. Nie ma czasu na myślenie.

Może to i lepiej. Gdyby go znalazła (przed snem, w wannie, na spacerze, w czasie mycia zębów) mogłabym oddać swój umysł wspomnieniom. Przypomnieć sobie miłe chwile u boku pewnego mężczyzny, albo gorące słońce, które umilało mi czas daleko od domu. Myślami uciekałaby do przyjaciółki, która znalazła się daleko ode mnie, zamartwiając się jak to mam w  naturze.

Pognałabym jeszcze dalej, tym razem w przyszłość. Szukała odpowiedzi na pytania, których nie mam odwagi nawet powiedzieć głośno przed lustrem. Głęboko w głowie nie mogłabym odnaleźć odpowiednich słów by je wymówić.

Nie mam czasu na myślenie. Muszę pracować. Muszę pisać. Muszę sprzątać, jeść, oddychać,  żyć. Gdybym myślała- nie było by na to czasu.
Myślenie pochłania. Zamyka drzwi i okna do świata. Zamyka mnie w mojej własnej wyobraźni.
Dobrze, że nie mam czasu myśleć.

Zamiast myśleć, posłucham.
http://www.youtube.com/watch?v=kij_hHB_hyY