Zakręcona...

24 wrz 2013

Zabita.

Bez energii. Bez chęci do życia. Bez tchu.

Nóż prosto w plecy.

Niektórym nie wystarczy go wbić. Oni muszą jeszcze poobracać rękojeścią noża, żeby ból był mocniejszy. Dogłębniejszy.

Nie łatwo mnie zranić. Jednak czasem ktoś potrafi trafić szpileczką idealnie w ten jeden mały punkcik. W ten jeden. Ktoś po kim byś się tego nie spodziewał. Ktoś bliski. Ktoś kto wydawał sie bliski.

Jedna szpileczka. Jeden punkcik. Ból, jakby kilkumetrowe ostrze przeszło przez moją klatkę piersiową.

Los jednak nie jest aż tak okrutny. Stawia obok kogoś, kto wyjmuje szpileczkę. Zaleczy ranę. To potrwa, czas zawsze pomaga. Jedno rani, drugie ratuje. Ktoś kogo nie spodziewałeś się spotkać na swojej drodze. Ratuje.

22 wrz 2013

Kameleon

Jak traktować kogoś, kto jest kameleonem?
Teraz pomyśl. wyobraź sobie człowieka takiego, jak ty. Dwie ręce, dwie nogi, głowa. Lubi czytać książki, siedzieć przed kominkiem w chłodne wieczory i popijać palącą whiskey. Myślisz : "Bratnia dusza!".
Ta sama osoba. Spotyka twojego kolegę. Okazuje się, że uwielbia tańczyć, jest fanem muzyki klasycznej i najchętniej spędza czas na basenie.
Ta sama osoba. Poznaje twoją siostrę. Nagle dowiadujesz się, że zakupy to jego pasja, cieszy się z każdej chwili spędzonej w towarzystwie zwierząt i nie można go wygonić z kuchni.

Ten temat nie może mi wyjść z głowy. Sama należę do osób, które łatwo dostosowują się do różnych rodzajów ludzi. Umiem się z nimi dogadać, nie ważne czy mam do czynienia z fanami gier komputerowych, staruszkami, sportowcami, czy przedszkolakami. W jakiś sposób, potrafię z niemal każdym znaleźć wspólny język.

Są jednak osoby, które dopasowują się aż za bardzo. Niczym kameleon całkowicie zmieniają swoje zachowanie, przyzwyczajenia, a nawet upodobania, by dopasować się do kogoś. Czy to właściwie?
Jak wiele środowisk, tak wiele osobowości. Przecież nie można żyć w ten sposób. Kiedy taka osoba znajduje czas na bycie tylko sobą?
Jest jeszcze inne wyjście. Może ona sama nie wie kim jest, nie wie jaka jest. Przystraja się w "kostiumy" innych ponieważ sama nie ma swojego własnego. To jest chyba najsmutniejszy scenariusz.
Zastanawia mnie, dlaczego niektórzy właśnie tak się zachowują.

Powiedzą to, co chcesz usłyszeć.
Lubią to, co ty lubisz.
Są tacy, jak ty.
Dopóki nie poznają kogoś nowego. Wtedy poznajesz ich kolejne oblicze.


18 wrz 2013

Alkohol...

Wcale nie pomaga w pokonywaniu samego siebie.

Kilka dni bez większych zajęć całkowicie dobija człowieka. Nudne książki, nic nie znaczące filmy, albo kreskówki. Jedynie słodkie dźwięki muzyki są swego rodzaju pocieszeniem.
Czasem alkohol pomaga uspokoić nerwy. Dobre cierpkie wino sprowadza na ziemię i otrzeźwia umysł, gorzki smak whiskey palący gardło pozwala otrząsnąć się z niechcianych myśli.

Tym razem, ani cierpkie wino, ani paląca whiskey nie pomagają. Wzmagają jedynie niechciane poczucie pustki. Skąd ona się bierze? Mam tak wiele wokół siebie.
Wspaniałych przyjaciół, studia, rodzinę. Mogłabym powiedzieć, że niemal nic mi nie brakuje. Zawsze rozpieszczana przez rodzinę, znajdująca właściwe osoby do powierzania sekretów. Nie odstraszam wyglądem, nie muszę harować by żyć, nie muszę znosić nudnych zajęć na uczelni, bo kocham to co robię.

Kocham, choć muszę natychmiast zadecydować. Podjąć decyzję, która będzie ciągnąć się za mną przez następne dwa lata. A może nawet i całe życie. Decyduj. TERAZ! A potem ewentualnie żałuj, że tego nie przemyślałaś...
Impulsywność. To co w sobie kocham i nienawidzę jednocześnie.

Nie brakuje wiele ... a jednocześnie brak tego jednego elementu potrafi spieprzyć wszystko inne.

Alkohol nie pomaga. Wylewa ze mnie niemal niezrozumiałe stosy słów, wcale nie pomagając. Sama gubię się w tym, co myślę. Gubię się w tym, co czuję. Co jest właściwie? Czego powinnam unikać?

Jak ogarnąć nadchodzący ból wewnątrz klatki piersiowej i we własnej głowie?




17 wrz 2013

Back again ?

Gdzie się podziały te wolne chwile, które pozwalały swobodnie odpływać myślom?

Dlaczego nie ma już więcej lekkich powiewów wiatru, dzięki którym umysł znikał za lekką mgłą?
Chyba brakuje mi ostatnio czasu. Brak czasu by usiąść i pomyśleć. Chwile dłużą się na monotonnej pracy, przed odrywającą od rzeczywistości książką, albo mijają dzięki kolorowym obrazkom w telewizji. Nie ma czasu na myślenie.

Może to i lepiej. Gdyby go znalazła (przed snem, w wannie, na spacerze, w czasie mycia zębów) mogłabym oddać swój umysł wspomnieniom. Przypomnieć sobie miłe chwile u boku pewnego mężczyzny, albo gorące słońce, które umilało mi czas daleko od domu. Myślami uciekałaby do przyjaciółki, która znalazła się daleko ode mnie, zamartwiając się jak to mam w  naturze.

Pognałabym jeszcze dalej, tym razem w przyszłość. Szukała odpowiedzi na pytania, których nie mam odwagi nawet powiedzieć głośno przed lustrem. Głęboko w głowie nie mogłabym odnaleźć odpowiednich słów by je wymówić.

Nie mam czasu na myślenie. Muszę pracować. Muszę pisać. Muszę sprzątać, jeść, oddychać,  żyć. Gdybym myślała- nie było by na to czasu.
Myślenie pochłania. Zamyka drzwi i okna do świata. Zamyka mnie w mojej własnej wyobraźni.
Dobrze, że nie mam czasu myśleć.

Zamiast myśleć, posłucham.
http://www.youtube.com/watch?v=kij_hHB_hyY