Zakręcona...

5 lut 2012

Tylko udawałam...

Ojej, ojej... po głowie chodzi mi dość dziwny temat; co właściwie nie jest aż tak zaskakujące, jeśli sią zauważy, jak spaczona jest moja psychika :P

Zaczęłam się dzisiaj zastanawiać nad tym DLACZEGO kobiety udają orgazmy ? ? ? ? ?
Wiadomo, u panów kwestie tego typu nie istnieją. Szczytowanie albo jest, albo go nie i nie ma jakiejkolwiek mozliwości na inny scenariusz. W końcu, jak mężczyzna mógłby udać orgazm?
Kobiety natomiast mają łatwiej. Nie dość, że bez problemu mogą ukryć swoje podniecenie, to równie łatwo są w stanie udać orgazm. Jednakże dlaczego to robią?

Mam dwie hipotezy.

Po pierwsze, wydaje mi się, że w większości przypadków udawany orgazm jest podczas stosunku z mężczyzną kochanym albo przynajmiej lubianym. Jak już kiedyś w poście wspomniałam, seks jest dla niektórych tylko przyjemnością, nie tylko wyznaniem wielkiem miłości.  Gdy kobieta idzie do łóżka ze swoim stałym partnerem, a jednak tego dnia nie wszystko idzie tak, jak powinno... udaje. Samego podniecenia udać nie można, ale orgazm- bez problemu. Wydaje mi się, że w tym wypadku jest to jedynie sposób na uchronienie ego partnera przed zderzeniem się z twardym brukiem. Jak musi się czuć mężczyzna, któremu nie udało się doprowadzić swojej kobiety do szczytowania? Na pewno nie skacze z radości; raczej zaczyna czuć się nieudolny, jakby ją zawiódł (oczywiście, to tylko kobieca opinia... mogę się mylić). Po co w takim razie narażać go na chandrę? Jeden, czy dwa udawane orgazmy nic nie zmienią... a obie strony są z tego powodu zadowolone.

Oczywiście, każdy kij ma dwa końce. Jeżeli takie sytuacje są permamentne, robi się nieciekawie. Przyznajmy to szczerze, każdy w jakimś stopniu lubi seks... nie dość, że jest on sporą przyjemnością, to jeszcze w jakiś sposób pomaga rozładować napięcia wywołane codziennymi stresami. Niespełniona osoba, jedynie kumuluje w sobie cały stres i naprężenie. Sprawianie przyjemności drugiej osobie, często niesie ze sobą satysfakcję i dla nas, ale każdy chciałby też czasem oddac stery i pozwolić komuś na sprawienie nam przyjemności. Tak, więc... gdy kobieta nie jest odpowiednio sytmulowana przez swojego faceta, w końcu zacznie wyładowywać na nim swoją frustracje w kłótniach, albo...  poszuka tej stymulacji gdzie indziej...

A druga hipoteza? Nie jest łatwo doprowadzić kobietę do orgazmu. Czasem się uda, czasem nie... loteria normalnie :P ale może, gdy kobieta zaczyna udawać orgazm, jakoś  stymuluje... przekonuje swoje ciało, że jednak odczuwa swego rodzaju przyjemność... taka autosugestia. Możliwe, że wtedy rzeczywiście udawany orgazm, zaczyna przeradzać się w coś prawdziwego.

Jak ja lubię rozpatrywać kwestie tego typu... są to tak naprawde pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Może dlatego są takie ciekawe :D

18 komentarzy:

ozon pisze...

Sprawianie przyjemności drugiej osobie, w tym względzie, nigdy daje nam satysfakcji. Udajemy, wmawiamy sobie , że ją mamy. Mężczyźni są leniwi i nie chcą się uczyć kobiety. Im jest dobrze.Nie łudź się. Żadnemu nie chce się robić więcej niż musi. Wystarczy, że on ma tę satysfakcję. Dlatego tak ważny jest "dobór" faceta.
Kobieta niezaspokajana przez swojego mężczyznę, znajdzie sobie lepszego. C'est la vie:)

Nashi pisze...

Ostre słowa... ale zawarte jest w nich ziarnko prawdy ;) ja chyba zwyczajnie mam zbyt optymistyczne podejscie do życia, a nikt mi nie chce ściągnąć różowych okularów :D

Hanna pisze...

Przede wszystkim trzeba lubić seks a nie traktować go jako dopust.Nawet jak facet jest ździebko niekumaty to można powiedzieć wprost czego się od niego oczekuje i co nas rajcuje.A,że czasem nie wypali? Zdarza się.Pozdrawiam serdecznie Nashi.

ozon pisze...

Oczywiście powinno być "nigdy nie daje" ... Co ja piszę, co ja piszę;)))

ozon pisze...

Przecież właśnie to robię:)))
Dobrą samarytanką , to można być na wojnie albo w domu dziecka.
Pa:)

Meg pisze...

Nie wiem...ja nie udaję, nie muszę. Mój Luby jest perfect w tych sprawach:)

Serdeczności!

Nashi pisze...

Wielkie dzięki... :P okulary leżą już na biureczku, nie na nosie xD

Violinowo pisze...

Ja dołączam się do komentarza Meg.Jestem tyle lat z moim M ,że znamy się jak te przysłowiowe łyse konie i nie musimy nic udawać,każde z nas wie co lubi drugie.

Pozdrawiam

M.K. pisze...

Temat zupełnie dla mnie obcy. Więc nie zabieram głosu w tej dyskusji.

Leptir pisze...

nie wiem po co udają..... ja jak nie jestem "w formie " to po prostu mówię o tym, a mąż zazwyczaj sam wyczuwa mój nastrój ....
udawać nie muszę, jest mi z nim fantastycznie ....

Samantha pisze...

hmmm zazdroszczę...

kasia_fd pisze...

nie udaję. jestem szczera nawet, gdy nie wychodzi. a druga sprawa. że z M zawsze mi jest dobrze :)

nim.ka pisze...

Mężczyźni potrafią udawać orgazmy ;)

Czarno-Biauy pisze...

No kobiety czasem ciężko zruzmieć .. i to nie podlega dyskusji :)
Ale jeśli ma się stałego partnera/partnerke to raczej każdy wie co podnieca i kręci .. chyba że po pewnym czasie staje się to monotonne i już tak niepobudza.
A ciężki temat sobie wybrałaś do przemyśleń .. można by tu jeszcze pare różnych teori uknuć :) ale to wszystko chyba zależy od indywidualnych upodobań i temperamentu - więc jeśli partner seksualny jest źle dobrany to może być ciężko ...

A czemu twoja psychika jest spaczona ? :D
Pozdrawiam :)

http://czarno-biauy.blogspot.com/

Nashi pisze...

Ja mam spaczoną psychikę od urodzenia, tak po prostu xD Jednakże... bardzo to lubię :)

ozon pisze...

"Nashi", nie masz niczego spaczonego! Raaaany.. Niech ja tylko wrócę z tej wycieczki...
Pogdamy:))))

Nashi pisze...

Teraz nie wiem, czy mam się cieszyć...... czy bać ;)

Ra pisze...

Kiedyś podczas dyskusji w innej sprawie mój kolega podsumowując stwierdził, że kobieta w żadnym razie nie powinna mieć pierwszego razu z drugą kobietą,albo z bardzo doświadczonym facetem, bo to zbyt wysoka poprzeczka, dla czekających w kolejce normalnych facetów, który cytuję 'machają 10 min, obracają się na bok i idą spać' - cóż moim zdaniem ten cytat jest idealnym podsumowaniem niektórych facetów, na szczęście tylko niektórych ;-)