Zakręcona...

5 mar 2012

Było.. MINĘŁO !!!

Konflikt pokoleń.... chyba jeden z najgorszych temtów do poruszania- przynajmniej dla mnie.

Ostatnimi czasy w moim życiu wyniknął kolejny problem. Zaczęłam się z kimś spotykać... brzmi dziwacznie, wiem.. jakoś sama nie lubię tego stwierdzenia, ale...
To już dwa miesiące; zdaję sobie sprawę, że każdy związek u młodych ludzi jest "tym jedynym" , "największą miłością". Sama czuję się w tym momencie tak samo, jednak wciąż nie o tym !

Z jego mamą nie ma problemów- chłopak jest już dorosły, sam decyduje o sobie i o tym, jak będzie wyglądał jego związek. Jednak ogromnym problemem są moi rodzice. Wszystko co robię, każda decyzja jaką podejmuję musi być dostosowana do ich punktu widzenia. Zdaję sobie sprawę, że moja "dorosłość" to jedynie formalność. Mam 21 lat i wiem jaka jestem :P

Jednak nie mogę zrozumieć tego, że mam dostosowywyać się do tego, jak było za czasów moich rodziców. Czy to wypada, żebyś nocowała u chłopaka? Przecież jesteście ze sobą tak krótko!
Zaprosić go na rodzinną imprezę? NIE!! Nie wypada!!
Dlaczego każdą wolna chwilę z nim spędzasz? Kiedy się będziesz uczyć?!
Mnie się to nie podoba... Tobie może to pasować, ale mnie nie i koniec. --> cytaty mamusi.

Nie chodzi nawet o chłopaka... WSZYSTKO co robię jest nie tak. Na imieninach babci dostałam wódki miodowej- wypić za zdrowie trzeba. Wypiłam cały kieliszek na raz... jaka była awantura!! Damie nie wypada tak pić, należy maczać języczek, a nie jak menel spod spożywczego wlewać całosć do gardła!

Rozumiem, naprawdę. Ich czasy były zupełnie inne, zostali inaczej wychowani. Staram sie do nich dostosować, ale czy oni nie mogli by też zaakceptować tego, że dziś panują już inne kryteria i zasady? Wiem, że to trudne; zwłaszcza gdy chodzi o własne dziecko. Ale nie mogę do końća życia podejmować decyzji zastanawiając się : "Czy aby na pewno rodzicom się to sposoba?.".

TO MOJE ŻYCIE!!!


11 komentarzy:

ozon pisze...

Dziwnie mi się wydaje, że Twoi rodzice nie przekazują Ci swoich zasad, lecz zasady swoich dziadków, a niektóre rodziców. Robią to, bo i ich w taki sposób wychowywano. Nie poradzisz. Wojna pokoleń;) Radzę dyplomatycznie coś dla siebie jakoś "użebrać". Wiem, że kiedyś rodziców zrozumiesz i przyznasz im rację:)
Pozdrawiam :)))

ozon pisze...

Aha, zrób coś może z tymi hasłami w celu ukazaniu się wpisu. Okroooopnie utrudniają życie. Może chociaż jedno niech będzie? Najlepiej wcale:)))
Pozdrawiam:)

Meg pisze...

"wojna pokoleń dwóch"...odwieczna, niewyjątkowa, ciągle trwająca...czasy się zmieniają, ale owa wojna trwa...zaczynająca się od słów - "za moich czasów" :) Nic nie poradzisz...musisz przeczekać i czekać na zrozumienie z ich strony, bo ono nadejdzie...z całą pewnością nadejdzie:)

Serdeczności!

ozon pisze...

Najlepszy byłby konsensus:)))

Hanna pisze...

Trudna sprawa. Z jednej strony kochają i troszczą się a z drugiej ograniczają wolność podejmowania decyzji.Nie ten rodzic dobry , który wszystkiego zakazuje albo na wszystko pozwala ale ten, który potrafi znaleźć kompromis.Ten kompromis działa w obydwie strony.Myślę, że powinnaś uzbroić się w cierpliwość, przemyśleć ich zdanie ale podjąć własne decyzje.Ze wszystkimi konsekwencjami. Serdeczności!

M.K. pisze...

To z wódką mnie rozwaliło :DD
No chyba, że jesteś z jakiejś rodziny królewskiej ;) Bo już dawno się tak nie pije.
Rodzice zawsze będą chronić swoje dzieci, niestety nadopiekuńczość jest strasznie szkodliwa.
Mój ojciec ma zawsze do mnie wąty o wszystko co tylko możliwe, ale już nauczyłem się stawiać na swoim, w końcu żyję i zarabiam na siebie więc mam ten plus. Studenci mają gorzej.
Musisz żyć tak, aby życie które prowadzisz było zgodne z tym co według ciebie słuszne. Ale wiadomo, co małolaty wiedzą o życiu, bo jednak dla rodziców cały czas jesteśmy ich dziećmi.

kasia_fd pisze...

powiem Ci tak, że dopiero jak zostanie się rodzicem zaczynasz rozumieć swoich. punkt widzenia zmienia się od miejsca siedzenia :)

ozon pisze...

Nareszcie! Mądra i krótka wypowiedź. Tak trzymaj.
O to chodzi, Nashi!!!
Pa:)))

Anonimowy pisze...

Cześć, dawno Cię nie odwiedziałem ale nie zabardzo jest czas .. nawet na swojego bloga ... no trudno ^^
No ale nadrobiłem troszkę zaległości i co do tego tematu tzw. "konfliktu pokoleń" to wydaje mi się, że jest to troche sztuczny spór ... no może nie sztuczny, ale argumenty które przytaczają "ci" starsi są przeważnie niedokońca zgodne z prawdą.. Zakochani napewno zachowywali się tak samo, spędzali ze sobą czas - cały czas itd. ... wódkę się piło tak samo jak i teraz .. to jest raczej tylko takie gadanie dla samego gadania :)

Pozdrawiam !
czarno-biauy.blogspot.com/

Panna Bezsensowna pisze...

Rodziców się nie wybiera - kiedys ktos mi powiedział. Chyba miał rację. Ja mam rodziców naprawdę cudownych - moja mam wręcz odwrotnie (jestem w twoim wieku bo niebawem skończę 22) - choc jestem sama ciagle pyta kiedy pozna w końcu zięcia i doczeka się wnuka. Mówi to trochę w żartach ale widać że zależy jej na tym żebym była szczęśliwa.Także myślę , że to o czy mówisz wynika bardziej z charakteru i wychowania rodziców przez dziadków niż z rodzicielstwa :) A pokolenia niestety się zmieniają i czasem trudno im nadazyć za zmianami....

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

Dobra rada - wyprowadź się - choć na trochę. Im mniej rodzice będą Cię widzieli, tym bardziej uwierzą w Twoją dorosłość i w to, że bez nich nie zginiesz :) Jak tylko wasz związek okrzepnie i dojrzeje - zbierajcie walizki - nie ostentacyjnie "bo mi u was źle i mam was gdzieś" ale " przyszedł na to czas kocham was i będę odwiedzać" ;). Moi rodzice (szczególnie mama) i niestety również teściowie wciąż starają się ingerować w nasze życie. Do tego trzeba chyba przywyknąć... Ale z daleka łatwiej ;)