Zakręcona...

1 mar 2012

Za wszelką cenę...

Obejrzałam dzisiaj film w rezyserii Clinta Eastwooda pt. : "Za wszelką cenę".

Kto nie zna historii : Frankie Dunn (Clint Eastwood) w swoim życiu wytrenował wielu świetnych bokserów. Jego jedynym przyjacielem jest były bokser Scrap (Morgan Freeman). Pewnego dnia u Dunna zjawia się 30-letnia Maggie Fitzgerald (Hilary Swank). Maggie jest utalentowana, dokładnie wie czego chce i zrobi wszystko, aby to osiągnąć. Jedynie... brak jej wiary w siebie. Frankie początkowo nie sprzyja dziewczynie, gdyż nigdy nie trenował kobiet, a na dodatek uważa, że w wieku 30 lat nie ma już mowy o zrobieniu kariery w boksie. Maggie jednak nie poddaje się, w czym wspiera ją Scrap. Wkrótce i Frankie zmieni zdanie na jej temat.

Dla tych co nie znają filmu... UWAGA SPOILER !!!

W jednej z najważniejszych walk Maggie staje przeciwko okrutnej rywalce, która nie wyznaje zasad fair play. Nasza główna bohaterka zostaje znokautowana (nie w walce, a w przerwie między rundami!), czego efektem jest paraliż od szyi w dół. Z czasem jej wola życia zanika... Końca filmu można łatwo się domyślić, ale nic więcej nie powiem.

Jednakże teraz tak siedzę i rozmyślam nad tym. Widzę codziennie ile ludzie potrafią poświęcać żeby spełniać swoje marzenia związane ze sportem. Ciągłe treningi... rany, złamania, zwichnięcia, naderwania mięśni i ścięgien... odsunięcie się od życia towarzyskiego, wszelkiego rodzaju wyrzeczenia... zaniedbanie szkoły, rodziny... dodatkowa praca... wszystko oddane jednej pasji.

Czy jest to tego warte? Tutaj będę krzyczeć na całe gardło, że jak najbardziej TAK! To jest właśnie najpiękniejsze w sporcie (tym prawdziwym, nie komercyjnym) że człowiek poświęca tak wiele, tylko po to by przez jedną chwilę móc oddać się swojemu marzeniu. Często to wszystko owocuje i potem można bez przerwy gapić się w złoty krążek. To dopiero spełnienie marzeń :)



9 komentarzy:

ozon pisze...

Cześć!
Mam nieco odmienne zdanie. Może to lata przyglądaniu się Światu? Życie nie może być puste, fakt. Ważne są pasje i marzenia, ale nie za wszelką cenę. Życie to dar, trzeba z tego daru umiejętnie korzystać i ten dar szanować.
Pozdrawiam!
P.S. Może coś jeszcze skrobnę na ten temat;)))

Meg pisze...

hmm, moim zdaniem pasja winna dopełniać życie a nie je przysłaniać...

Serdeczności!

Nashi pisze...

Uuu.... czekam więc niecierpliwie :D

Kobieta z drugiej strony lustra pisze...

Ważne jest, aby znaleźć powód dla którego się żyje. Zawsze mieć jakiś cel - to napędza. A czy jest to sport, czy muzyka, gotowanie, czy wychowywanie dziecka na dobrego człowieka - to nie ma znaczenia. Polecam książkę a' propos Twojej notki - "Pasja życia" Irving Stone :)

Panna Bezsensowna pisze...

Ja nie mam smykałki do sportu dlatego też tak bardzo podziwiam i szanuję sportowców... za wytrwałość, za siłe , za chęci! :) to jest po prostu niesamowite :)

Anonimowy pisze...

Widziałam ten film dawno temu, też mną wstrząsnął.
Ja nigdy nie byłam jakąś wielką fanką sportu. Fajnie jest sobie popatrzeć jak ludzie wykonują czynności o których ty mógłbyś tylko pomarzyć, wzbudza to szacunek i podziw. Ale za to można to porównać do każdego innego hobby które rozwija umiejętności i wymaga ogromnej pracy - śpiewanie, granie na instrumencie, rysowanie, rzeźbienie, czy jak hobby mojej mamy - dekupażowanie. Potem efekty wprawiają w równe osłupienie i podziw. Po prostu ciężka praca tak owocuje.
Olsik

Hanna pisze...

Sport amatorski zanika a jeśli jest to tylko jako odskocznia do profesjonalnego. A tam już czyha komercja. Mieć cel-tak, podporządkować mu życie? Owszem do pewnych granic. Na pewno nie za cenę zdrowia. Pozdrawiam Nashi

kasia_fd pisze...

nawet jaki kibic można przeżywać mocno sportowe wyczyny. a
a żeby stanąć na podium największych imprez sportowych warto poświęcić wiele pracy.
ten dreszczyk emocji.
adrenalina.

Anonimowy pisze...

Ojjj, to ostatnie zdanie, niech to bbędzie ironia! Lekka taka... no ale, nie tu o ironiach. Zaskoczyłaś mnie :D
Od siebie dodam że zawsze szanowałem wziętych sportowców, właśnie za te poświęcenia.
Ja ostatnio widziałem "Wszystkie odloty Cheyenna"- równie dobry, ale w nieco innych kategoriach. Polecam.
Grześ