Zakręcona...

2 sty 2012

ANTICIPATIO

(łac. oczekiwanie)

Odbyłam dziś interesującą rozmowę z koleżanką, na temat cierpliwości. Dokładniej- spokojnego oczekiwania na to, aby osobnik z "brzydszej" płci podjął odpowiednie kroki do rozpoczęcia nowej znajomości. Jak powinna wyglądać taka sytuacja?
Kiedyś było nie do pomyślenia, by to kobieta stawała się łowcą a mężczyzna zdobyczą (oficjalnie, wiadomo, że nikt nie jest tak dobry w dyskretnym owijaniu sobie ludzi wokół palca, jak kobiety). Dama mogła co najwyżej kokietować, aby dać do zrozumienia, że jest kimś zainteresowana. Niestety w dzisiejszych czasach, gdy panowie otrzymują sprzeczne sygnały (bądź twardy, ale delikatny, męski i wrażliwy zarazem) a ponadto wzrosły żeńskie oczekiwania wobec potencjalnych partnerów, wszystko to doprowadziło do sytuacji, gdzie mężczyźni za bardzo boją się postawić tych pierwszych kilka kroków. W wyniku tego kobiety muszą przejmować te role i stają się bardziej dominujące. To z kolei prowadzi do tego, że mężczyzni przestają się starać tak, jak chciały by tego panie. Czy nie wygląda to na zamknięte koło?

Oczywiście idę teraz po społecznych stereotypach; nie wszyscy się tak zachowują. Jednak prawdą jest, że panowie mają często więcej dystansu. Takie warunki prowadzą do pytania: jak powinna zachować się dziewczyna?
1. Czy powinna cierpliwie czekać i pozwolić JEMU na decydowanie? Pamiętajmy o tym, że kobiety są niesamowicie niecierpliwe i często nie lubią sytuacji, gdy nie wiedzą na czym stoją.
2. Czy może powinna przejąć inicjatywę, odbierając (za przeproszeniem) facetowi jaja? Pewnie, że kobieta też musi się postarać, ale wyobraźcie sobie sytuację, gdy to ona non-stop rozpoczyna rozmowy, zaprasza na randki, etc.
Przy braku zainteresowania jednej ze stron, druga z czasem traci zapał. Coraz mniej zaczepia- bo nie chce być natrętna. Wiadomo, jak kończy się taka sytuacja.
Na tego typu tematy można by dywagować dniami i nocami. Sama wielokrotnie spotkałam się z tym dylematem. Kiedy raz byłam zbyt "chętna" do zawarcia znajomości i telefon niemal topił mi się w rękach od wysyłania sms'ów- wszystko szybko się rozpadło. Innym razem odpuściłam i pozwoliłam sytuacji toczyć się samej- wszystko się rozpadło, choć nieco wolniej i w większym stresie. Dobrą opcja było by znalezienie złotego środka. Jednakże... takowy nie istnieje. Można delikatnie naciskać na drugą osobę, jednak po krótkim czasie może to wydać się namolnością i człowiek odpuszcza. Czeka w niepewności na ruch partnera/partnerki nie wiedząc, czy w góle się doczeka. Mija godzina za godziną, dzień za dniem i ... cała ochoczość mija.
Niestety, nie ma odpowiedniego wyjścia z takiej sytuacji. Jednak doszłyśmy razem z koleżanką do całkiem satysfakcjonującego wniosku : "Czekaj na ruch faceta. Jeśli będzie dość twardy by poprowadzić tą znajomość, pomóż mu. Kiedy jednak nie ma w sobie wystarczającej odwagi- odpuść. Lepiej poczekać na kogoś lepszego niż walczyć o pantoflarza."

4 komentarze:

ja to ja pisze...

Z tymi facetami to jest dziwnie w dzisiejszych czasach...

Obserwator
widzeiopisujecie.blog.onet.pl

Hanna pisze...

Mężczyzna ma zapisany w genach instynkt łowcy.Żyje w złudzeniu, że to on wybiera swoje "ofiary" podczas gdy jest na odwrót. Delikatny sygnał nie zaszkodzi, natomiast usilne starania pań nie mają sensu. Przynajmniej tak mi się wydaje.Pozdrawiam Cię serdecznie

Czarno-Biauy pisze...

Czasem wydaje mi się, że mężczyźni się zmienili bo kobiety się zmieniły i z drugiej strony to na odwrót też. Poprostu coś w tych sprawach się zmieniło, ale to chyba normalne. Pytanie tylko czy to się zmienia w dobrą stronę...

Pozdrawiam
http://czarno-biauy.blogspot.com/

Eileann pisze...

Wydaje mi się że to wszystko zależy od magii, a ona albo jest albo jej nie ma. A jak jest to niecierpliwosć jest z obu stron i wtedy nie ma mowy o żadnej namolności