Zakręcona...

18 sty 2012

DZIURA ! ! ! !

Zastanawiające, że człowiek może całe życie szukać szczęścia i tak naprawdę nigdy nie znajdzie tego, co go w pełni satysfakcjonuje. Niewlele osób potrafi przyznać, że odnalazło coś, co nie daje im żadnych powodów do wątpliwości.

Dlaczego więc, gdy w końcu uda nam się odszukać w tym całym chaosie życia coś (lub kogoś) co nas naprawdę uszczęśliwia, zaczynamy szukać dziury w całym? Od razu odnajdujemy, nawet nie wady w całej sytuacji (czy u osoby), ale rzeczy, które sprawiają, że nie czujemy się pewnie.
Czyżby odnalezienie prawdziwego szczęścia sprawiało, że człowiek nie umie w nie uwierzyć?

"To zbyt piękne, by było prawdziwe. Na pewno coś jest nie tak!"

To straszne, że tak często nie umiemy cieszyć się tym co mamy. Zatracić się, zapomnieć o wszelkich niepewnosciach, które w końcu wyjaśniają się i najczęściej okazują całkowicie bezpodstawne.
Zupełnie, jakby w dzisiejszym świecie człowiek nie potrafił swoim umysłem pojąć czegoś takiego, jak szczęście doskonałe. Wciąż stara się odnależć nowe niedopowiedzenia i problemy... może tak jest łatwiej?

Ktoś kto do tej pory spotykał się jedynie z rozczarowaniami i ludzką głupotą (albo i prawdziwą nienawiścią) nie umie pojąć, że są w życiu rzeczy, które mogą być idealne. Nazwijmy to swego rodzaju mechanizmem obronnym: jeśli odnajdziemy w naszej sytuacji, jakieś niedociągnięcia- nie będzie ona idealna. Jej strata nie bedzie aż tak bolała. Bo w końcu, czy można tęsknić za czymś, co nie było IDEALNE ?

Szukamy rzeczy (lub osób), które wypełnią nas od środka i dadzą całkowita satysfakcję... uszczęśliwią. Gdy je znajdziemy nie jesteśmy w stanie tego zaakceptować. Nasz umsył broni się wszelkimi sposobami, żebyśmy tylko nie dali się ponieść emocjom. Serce wyrywa się z euforią, ale mózg włącza hamulec ręczny.

Gdzie tu logika...?

8 komentarzy:

Hanna pisze...

Logiki nie ma bo usuwa ją w kąt pesymizm. Tak mamy Nashi. Należymy do najbardziej negatywnie nastawionych do życia narodów.Albo nie jesteśmy w stanie uwierzyć w nasze szczęście albo ciągle nam coś brakuje do jego osiągnięcia.Podejrzenia i wątpliwości. To nas warunkuje. Na szczęście nie wszystkich. Pozdrawiam Cię serdecznie

Czarno-Biauy pisze...

Jako naród jesteśmy z natury zrzędliwi i lubimy ponarzekać na wszystko.
Ale myślę, że jeśli ktoś odnalazł szczęście (które wtedy było jego szczytem marzeń) i później zaczął się do niego przyzwyczajać to wtedy to szczęście wydaje się czymś codziennym i zwyczajnym - nie ma w nim już tego czegoś niezwykłego i wtedy szuka się DZIURY w całym.

Pozdrawiam !

http://czarno-biauy.blogspot.com/

ja to ja pisze...

Może nie do końca wiemy, co lub kto może nam dać to szczęście. Możemy sobie wyobrażać sytuację, w której poczulibyśmy się szczęśliwi, ale czy ta sytuacja z marzeń byłaby tożsama z tą - którą załóżmy,że - zaistniała. Zawsze znajdzie się jakieś ale, a poza tym, chyba wolimy znane (nawet jeśli jest dołujące) od nieznanego, które mogłoby dać szczęście, ale mimo wszystko jest dla nas obce. W nowej sytuacji nie za bardzo wiadomo jak się zachować, dlatego szukając dziury w całym i świadomie chcianym, nieświadomie chcemy wracać do tego, co było. A to, choć przytłaczające, to lepsze, bo znane i umiemy się w tym poruszać.

Trochę zamotałam.
Pozdrawiam Obserwator

Meg pisze...

Nie umiemy też doceniać tego co mamy, dopiero gdy to tracimy okazuje się, że żałujemy...pokręconą mamy naturę, a przecież wystarczy cieszyć się drobnostkami...o ile życie byłoby bogatsze? Oczywiście staram się łapać drobne, odnalezione w codzienności chwile i łapać odrobiny szczęścia, łapać i zachowywać, bo przecież ponoć ...do ziarnka ziarnko...:)

Serdeczności!

M.K. pisze...

Nie ma logiki bo coś takiego jak szczęście idealne, doskonałe, nie istniej, przynajmniej na tym świecie.

ozon pisze...

Czym zatem jest to szczęście doskonałe? Może i istnieje na nie definicja, bardzo mądra i filozoficzna. Mnie to nie przekonuje. Przypuszczam, że na tę doskonałość składają się tysiące "małych szczęść". Dotykalnych i codziennych. Dla każdego innych. Kot mruczący z zadowolenia i piękny kwiat w wazonie. Spokój i dobry film czy książka. Do szczęścia doskonałego będę sobie dążyć....kiedyś :)
Pozdrówka:)

Irek pisze...

Świetnie, że robisz to co lubisz. Czymam kciuki za Ciebie. Mam 60 lat i mogę sobie pozwolić na ten luksus. Pozdrawiam

Panna Bezsensowna pisze...

No jakaś niepojęta logika pewnie w tym istnieje :) Ja przyjęłam zasadę cieszenia się z małych rzeczy - dlatego praktycznie wiecznie jestem szczęśliwa i nie doszukuje się niedociągnięć... Choć czasem bywa tak że naprawdę na człowieka spadają kłopoty... wtedy stawiam im czoło i je pokonuje . I wiem że pojawiają się , aby człowiek docenił jak małe szczęście może okazać się wielkim.. Bo gdyby człowiek był wiecznie szczęśliwy to skąd by wiedział, że to szczęście ? skoro nie znał by uczucia smutku czy problemów :) Musi być jakiś punkt odniesienia ...:)

Pozdrawiam!